Po raz pierwszy w rejestrach służących ochronie praw autorskich, a przynajmniej odnotowaniu, komu należy się sława i chwała, utwór pojawił się w 1580 roku w Anglii. Dla zainteresowanych – człowiek, który uznał się za autora, albo przynajmniej posiadacza praw nazywał się Richard Jones, a dzisiejsze „Greensleeves” miało nieco dłuższy tytuł w dzisiejszej transkrypcji brzmi on mniej więcej tak: „A Newe Northen Dittye of ye Ladye Greene Sleves”.
Do wymyślenia pierwowzoru praw autorskich w Anglii w 1710 roku (Copyright Act), firma Worshipful Company of Stationers and Newspaper Makers znana powszechnie pod krótszą nazwą London Stationer’s Company, miała królewski monopol na wydawanie drukiem właściwie wszystkiego i mogła jedynie zlecać drukarniom drukowanie książek. To pasjonująca historia, mocno związana z „Greensleeves”, jednak CoverToCover to audycja muzyczna, przejdźmy zatem do muzycznej historii tej kompozycji.
Już w opublikowanej po raz pierwszy w 1602 roku komedii Wiliama Szekspira „The Merry Wives of Windsor” (polski tytuł to najczęściej „Wesołe kumoszki z Windsoru”) autor wkłada w usta jednej z postaci tytuł „Greensleeves”, co świadczy, że melodia ta musiała być wtedy powszechnie znana. W większości staroangielskich wersji utworu jego bohaterką była Lady Green Sleeves – prawdopodobnie prostytutka, co historycy języka wiążą z kolorem zielonym, czyli plamami na ubiorze, które powstawały od trawy, na którą kobiety lekkich obyczajów kładły się w celach nierządnych. Dziś bycie zielonym kojarzy się nam nieco inaczej, świat zmienia się w nieprzewidywalny w dłuższej perspektywie czasowej sposób. Ale miało być o muzyce… Zresztą szybko pojawił się tekst związany ze świętami Bożego Narodzenia, zupełnie inny od pierwotnego, czasem dziś używany. Melodia zyskała zatem status kolędy i jako taka, pojawia się czasem na okolicznościowych albumach, nawet bez odpowiednio odświętnego tekstu, choć „Greensleeves” kolędą raczej nie jest. Przynajmniej na pewno nie była dla Johna Coltrane’a – autora najbardziej znanych z jazzowych wersji tego utworu. Rozpoznawalny dziś na całym świecie motyw „Greensleeves” pojawiał się w wielu angielskich dziełach muzycznych i z pewnością do USA trafił za pośrednictwem dzieł europejskich muzyki nazywanej dziś klasyczną (prawdopodobna jest wersja, że najistotniejsza była opera „Sir John in Love” z lat dwudziestych XX wieku oparta na wspomnianej powyżej komedii Szekspira).
Po latach, niezależnie od jazzowej kariery „Greensleeves” może być nie tylko piosenką o prostytutce i kolędą śpiewaną przez wiernych na Boże Narodzenie lub tańcem ludowym w niektórych rejonach Anglii, albo piosenką napisaną przez Henryka VIII dla Anny Boleyn, ale też melodią rozpoznawaną przez dzieci, zwiastującą przyjazd na ich ulicę pojazdu sprzedającego lody, co miałem okazję osobiście usłyszeć w Australii.
Tą muzycznie najważniejszą, jazzową karierę „Greensleeves” zawdzięcza kilku nagraniom Johna Coltrane’a, jednak to wcale nie on był pierwszy. Zanim zabrał się za swoje niedoścignione improwizacje bazujące na tej melodii, utwór nagrali między innymi Coleman Hawkins, Buddy Cole, Ramsey Lewis, Ray Bryant i Paul Desmond (album „First Place Again”). Coltrane grał „Greensleeves” w kwartecie, w większym składzie poszerzonym o szereg instrumentów dętych, w studiu i na koncertach. Poszukując jego nagrań sięgnijcie po rozszerzone, dwupłytowe wydanie „Ballads”, album „Africa / Brass Sessions” i nagrania z Village Vanguard z 1961 roku („The Complete 1961 Village Vanguard Recordings”).
Oprócz Coltrane’a, czyli klasyka „Greensleeves” wybieram jedno z pierwszych ważnych nagrań „Greensleeves” – być może Coltrane usłyszał po raz pierwszy tą melodię z płyty Colemana Hawkinsa z Kenny Burrellem na gitarze w 1958 roku? Do tego wersję z gitarą Kenny Burrella w roli głównej z 1965 roku i Modern Jazz Quartet z Paulem Desmondem z 1971 roku.
Zawartość odcinka
1. John Coltrane – Ballads (Deluxe Edition)
2. Coleman Hawkins – Soul
3. Kenny Burrell – Guitar Forms
4. Paul Desmond & The Modern Jazz Quartet - Finese