Oczywiście nikt być może już nigdy nie będzie pisał tak łatwo tak wielu przebojów, jak duet Johna Lennona i Paula McCartneya, jednak George Harrison całkiem śmiało dokładał swoje piosenki do kolejnych wielkich płyt The Beatles. Na tej samej płycie jest jeszcze jego znakomite „Here Comes The Sun”. Pierwsza piosenka autorstwa George Harrisona w repertuarze The Beatles znalazła się już w 1963 roku wraz z wydaniem albumu „With The Beatles” i premierowym nagraniem „Don’t Bother Me”. Jednak istotny wkład w repertuar zespołu Harrison zaczął mieć od albumu „Rubber Soul” z 1965 roku. Od tego czasu regularnie dorzucał jeden lub dwa utwory do nagrań wielkiej czwórki. Jego piosenki były coraz bardziej dojrzałe i ciekawsze muzycznie. Dlatego też regularnie trafiają na jazzowe estrady.
Jeśli zechcecie sami przyjrzeć się przebojom Harrisona z okresu The Beatles w jazzowych kontekstach, proponuję krótką ściągawkę:
„Within You Without You” z „Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band” poszukajcie u Jarka Śmietany, „While My Guitar Gently Weeps” miał już swoją premierę w cyklu CoverToCover, więc warto zajrzeć do naszego archiwum podcastów, „Here Comes The Sun” czeka na swoją kolej, a zanim się doczeka, polecam album „Songs Of Joy & Peace” Yo-Yo Ma z gościnnym udziałem w piosence Harrisona Jamesa Taylora. To jeden z nielicznych projektów bożonarodzeniowych, który jest całkowicie całoroczny. Jazzowych nagrań późniejszych kompozycji Harrisona z jego solowych płyt, a także napisanych wspólnie z Claptonem dla Cream znajdziecie całkiem sporo.
„Something” to zdaniem wielu obok „While My Guitar Gently Weeps” najlepsza kompozycja Harrisona o wyjątkowo jazzowym potencjale. Kiedy ukazał się album „Abbey Road”, zawierający całkiem sporo ciekawego materiału, okazało się, że kompozycja Harrisona razem z „Come Together” jako jedyna nadaje się na singlowy przebój. W wielu biografiach zespołu możecie przeczytać, że „Something” to piosenka o miłości napisana dla pierwszej żony Harrisona – Pattie Boyd. Są też inne teorie, jednak dla mnie najważniejszy jest fakt, że to doskonała kompozycja i w dodatku oryginalne nagranie zawiera jedną z najlepszych solówek gitarowych Harrisona z okresu The Beatles. Harrison grał „Something” wiele razy w późniejszych latach, już wkrótce po rozpadzie zespołu zagrał swoją kompozycję na słynnym koncercie wydanym jako „Concert For Bangladesh”.
Dość niepostrzeżenie „Something” stało się jedną z najczęściej nagrywanych przez innych artystów piosenek The Beatles, często również w wersji bez tekstu, co sprawia, że prawdopodobnie słuchacze nie rozpoznają melodii i nie kojarzą jej z zespołem. Wśród światowych wykonawców o wielkich nazwiskach (choć niekoniecznie osiągających szczyty swoich możliwości w „Something”) warto pamiętać o nagraniach Raya Charlesa, Elvisa Presleya, Cheta Bakera, Jamesa Browna, Sary Vaughan (to ciekawe przeżycie, niemal każdy znany wykonawca kiedyś próbował znaleźć nowych słuchaczy korzystając z repertuaru The Beatles), Erica Claptona, Counta Basie’ego i wielu innych. Ja jednak wybieram w tym odcinku CoverToCover dość nietypowo – nieco bałaganiarską bluesową wersję Larry Coryella, który „Something” nagrywał kilka razy i dwa polskie wykonania – Ewę Bem i absolutnie fantastycznego Włodka Pawlika, którego album „Songs Without Words” przypomina mi solowe nagrania Ricka Wakemana o podobnym charakterze.
Zawartość odcinka
1. The Beatles – Abbey Road
2. Larry Coryell – Live In Chicago
3. Ewa Bem – Ewa Bem Loves The Beatles
4. Włodek Pawlik – Songs Without Words