Być może dlatego, że wyszła mu ballada, która raczej nie pasowała do jego stylu, pierwszym wykonawcą została jego siostra Ella Johnson, której kompozytor towarzyszył wraz ze swoją orkiestrą. Do świata bliższego muzyce improwizowanej piosenkę wprowadziła już dwa lata później Dinah Washington. Jednak w końcówce lat czterdziestych piosenka nie zdobyła jakiejś szczególnej popularności, choć przez chwilę gościła na listach przebojów w wykonaniu Ann Laurie. W kolejnej dekadzie okazało się, że melodia sprawdza się również bez tekstu. Pierwszy był chyba Kenny Dorham za sprawą albumu „This Is A Moment” z 1958 roku, niemal w tym samym czasie wyśmienicie zagrał utwór Buddy Johnsona Lee Morgan (album „Candy” z 1958 roku). Tak więc okazało się, że utwór może być piosenką, jak i doskonałą melodią, która nie potrzebuje tekstu i utwór stał się jazzowym standardem.
Jednak z dobrej melodii przebój można zrobić zawsze, o czym przekonał amerykańskich słuchaczy niejaki Lenny Welch w 1963 roku. Sam piosenkarz, którego dziś nazwalibyśmy wykonawcą muzyki popularnej (pop wtedy jeszcze raczej nie istniał), wielkiej kariery nie zrobił i utwór Buddy Johnsona okazał się jego największym przebojem, choć nigdy nie dotarł do pierwszego miejsca listy Billboardu, zatrzymując się na miejscu czwartym. To jednak wystarczyło, żeby amerykańskim wokalistom i wokalistkom przypomnieć ten utwór. Wkrótce kompozycję Johnsona nagrali Nancy Wilson, The Young Rascals, The Righteous Brothers, Barbra Straisand, Bonnie Raitt, Mavis Staples i inni. Ja wybieram jako reprezentatywny zestaw rasowe bluesowe wykonanie Niny Simone z 1966 roku i modny w końcówce lat sześćdziesiątych zespół wokalny The Dells, który powrócił w końcówce dekady w swoim drugim wcieleniu z drobnymi zmianami w składzie. Zespół założony w 1953 roku w niemal niezmienionym składzie działał do 2009 roku, do momentu śmierci Johnny Cartera, jednego z wokalistów, który dołączył do grupy w 1960 roku.
Blues nigdy się nie starzeje i jeśli jest dobrze pomyślany, sprawdza się w każdym muzycznym kontekście. Utwór Johnsona pojawia się na scenach do dziś, nie tylko w kontekście przypominania starych czasów. Przed dekady stał się jazzowym standardem grywanym przez największych. Wśród nich znajdziecie takie sławy, jak między innymi Julian Cannonball Adderley, Count Basie, David Sanborn, Kenny Barron i George Benson. Ja wybieram jedno z najnowszych nagrań – fragment albumu „Blues And Ballads” znakomitego tria Brad Mehldau / Larry Grenadier / Jeff Ballard.
Zawartość odcinka
1. Lee Morgan – Candy
2. Nina Simone – Nina Simone Sings The Blues
3. The Dells – Like It Is Like It Was (The Great Ballads)
4. Brad Mehldau Trio – Blues And Ballads